|
Każdy był zwycięzcą…
05-05-2011
3 maja - Święto Konstytucji. W tym dniu odbywają się różne imprezy, zarówno patriotyczne, jak i kulturalno-sportowe, upamiętniające to wydarzenie. W Katowicach rozgrywany jest Silesia Marathon.
„Twój bieg. Twoje zwycięstwo” - to hasło przewodnie katowickiego maratonu. Wszyscy jednogłośnie powtarzają, iż w tym roku wyjątkowo aktualne. Tegoroczną, IV edycję biegu, ukończyła rekordowa liczba osób – linię mety przekroczyło blisko 700. zawodników. Równocześnie przeprowadzono półmaraton, w którym udział wzięło 400. sportowców. Wśród sklasyfikowanych biegaczy znalazło się trzech reprezentantów naszego Stowarzyszenia: Aleksandra Jachimczyk i Jerzy Topa (maraton – 42.195), a także Sławomir Topa (półmaraton - 21.097) . Dla wszystkich biegaczy, ze względu na wyjątkowo niesprzyjającą pogodę, zawody te na długo pozostaną w pamięci. Kilka minut przed rozpoczęciem biegu zaczęła padać mżawka. Nikt się jednak tym faktem zanadto nie przejmował, gdyż w tym czasie zawodników rozgrzewał Queen utworem „We will rock you”. Zabrzmiały ostatnie słowa piosenki, po czym zaczęto odliczać ostatnie sekundy do startu… 3, 2, 1, start! Śląsk w pigułce Niezwykle urozmaicona trasa rozpoczęła się przy Stadionie Śląskim w Chorzowie. Pierwsze kilometry wiodły alejkami Wojewódzkiego Parku Kultury i Wypoczynku, będącego jednym z największych miejskich terenów zielonych w Europie. Następnie prowadziła przez postindustrialny krajobraz Starego Chorzowa aż do Siemianowic Śląskich, skąd wracała do Katowic. W okolicach Spodka finiszowali półmaratończycy. Pozostali biegacze podążali w kierunku Doliny Trzech Stawów, a dalej do zabytkowej dzielnicy Nikiszowiec. Stamtąd już tylko przez Bogucice do mety zlokalizowanej przy Spodku. Szczegółowy opis trasy, do przeczytania którego gorąco zachęcam, znajduje się na stronie http://silesiamarathon.pl/pl/trasa/ Niestety, z każdą minutą aura stawała się coraz mniej łaskawa dla biegaczy. Drobna z początku mżawka zmieniła się w rzęsisty deszcz, któremu towarzyszył silny wiatr i bardzo niska jak na tę porę roku temperatura powietrza. Efekt był taki, iż zawodnicy walczyli nie tylko z przeciwnikami czy własnymi słabościami, ale również z wyjątkowo kapryśną aurą. Wiele osób wycofało się z rywalizacji, inni przypłacając to wyziębieniem organizmu nie poddawali się – to była prawdziwa walka charakterów. Jurek wśród najlepszych Z fantastycznym wynikiem zawody ukończył Jurek, który prawdopodobnie najbardziej tym faktem zaskoczył samego siebie. Linię mety przekroczył z czasem 02:47:42, będąc 9. zawodnikiem na mecie. Jest to imponujący sukces, zważywszy na to, iż był to jego drugi maraton w ciągu dwóch tygodni, który pokonał szybciej od poprzedniego (w Krakowie). Dzięki temu fenomenalnemu rezultatowi Jurek zajął 2. miejsce w klasyfikacji wiekowej M-40. Czwarta wśród kobiet Był to mój trzeci maraton, który ukończyłam na 4. pozycji w klasyfikacji generalnej kobiet. Jestem z niego bardzo zadowolona, gdyż rozegrałam go zgodnie z wcześniej przyjętą taktyką. Początkowo przyłączyłam się do grupy biegnącej na 3:30, aby na półmetku przyspieszyć. Padający deszcz i spadająca z każdą minutą temperatura, sprawiła że biegnąc w spokojnym tempie było mi zimno. Liczyłam na to, że rozgrzeję zmarznięte mięśnie zwiększając tempo biegu. Niestety, nic takiego nie nastąpiło, dlatego pragnęłam jak najszybciej znaleźć się na mecie, gdzie mogłam się ogrzać. Maraton ten był bitwą jakiej jeszcze nigdy nie stoczyłam na trasie żadnego innego biegu. Bitwę tę jednak wygrałam – to było moje zwycięstwo! Zwycięstwo i bieg dedykowany pewnej bliskiej mi osobie, obchodzącej tego dnia swoje święto – najlepszego, M.! Całą trasę pokonałam w 03:23:49, wynikiem tym ustanawiając swój nowy rekord życiowy na tym dystansie. W półmaratonie nasze Stowarzyszenie reprezentował Sławek, który równie dzielnie walczył z licznymi przeciwnościami. Mimo braku spektakularnych sukcesów również jemu, jak i wszystkim pozostałym biegaczom, należą się słowa uznania za wytrwałość i wolę walki do samego końca. Aleksandra Jachimczyk Zdjęcia pochodzą z archiwum organizatora biegu.
Powrót
|
|